W Banjaluka na ulicy Szkolnej byliśmy już nie raz i zawsze wszystko nam smakowało, a niektóre potrawy wręcz zaskakiwały. Tak było i tym razem.

Na pierwsze danie była zupa warzywna. Niby nic nadzwyczajnego, wszyscy znamy ten smak wodnistego wywaru z rozgotowanymi warzywami jakimi raczyły nas nasze matki. Nic z tych rzeczy! Kucharz w Banjaluka jest tak ogarnięty, że nawet z tej prostackiej potrawy zrobił prawdziwe danie. Zupa była aromatyczna, treściwa, a kleks kwaśnej śmietany przełamywał smak. Całość po prostu zaskakująco smaczna.

Na drugie danie był burger z siekanej baraniny (pljeskavica). Tutaj bez zaskoczeń – kawał dobrego mięsiwa (smakował nawet dziewczynie, która nie przepada za baraniną) podany w bułce z buraczkami i piklami obsypany miętą podany z opiekanymi ziemniaczkami. Palce lizać!

Na deser babeczka z maliną. Kolejne zaskoczenie, bo babeczka wcale nie była zbyt słodka, powiedziałbym, że była nawet słonawa, co przypominało mi popularne teraz wśród hipsterów lody o smaku solonego karmelu 😉
Podsumowując kolejny solidny lunch w fajnym lokalu.