Lunch w Loft na Złotej 11

Dziś na lunch wybraliśmy się do Loftu w samym centrum Warszawy przy ulicy Złotej 11. Wielokrotnie przechodziłem obok tego lokalu i często był pełen ludzi także w końcu skusiłem się coś w nim jeść. Niestety nie była to miła wyprawa.

Zupa meksykańska

Zupa meksykańska w Loft
Zupa meksykańska w Loft

Na pierwsze danie otrzymaliśmy zupę Meksykańską z czerwoną fasolą i kolendrą. Spodziewałem się gęstej, treściwej, pikantnej i aromatycznej zupy. Otrzymałem niestety wodnisty wywar z ciężko-stwierdzić-z-czego. Fasoli w zupie nie było. Podejrzewam, że była zmielona na pył i dodana w ilości homeopatycznej – o oszustwo był raczej nikogo nie posądzał. Kolendry może był z jeden listek (to to w prawym górnym rogu). Do zupy był dodany faworek – wyboru tego dodatku nie skomentuję. Zupę od biedy dało się zjeść, ale kucharz powinien spróbować prawdziwej zupki rodem z Meksyku. Żółta kartka.

Polecamy restauracje wegetariańskie na Mokotowie

Tortilla z warzywami i chilli con carne

Tortilla z chilli con carne w Loft
Tortilla z chilli con carne w Loft

Nadzienie tortilli było niesmaczne. Prawdziwego chilli con carne nie przypominało. W smaku nijakie, przede wszystkim zbyt słone i po prostu biedne. Dziwne, bo ta potrawa jest przecież banalnie prosta do sporządzenia – ot mięso mielone, czosnek, cebula, dobre pomidory, chilli i kolendra. Co więcej jako dodatek do dania były frytki (jedyna rzecz, która była zjadliwa) i sos. Próbując go musiałem się długo zastanawiać, co to kurwa było. Gęste, majonezowe, z jakimiś grudkami, w smaku mdłe i zupełnie nijakie. Dopiero rzuciwszy okiem do menu dowiedziałem się, że to sos… serowy. I teraz dwie opcje: albo kucharz go przyrządził sam z produktu seropodobnego, albo kupiono najtańszy sos w pięciolitrowym wiadrze rodem z budy z najtańszymi zapieksami. Porażka i czerwona kartka.

Podsumowując kucharz nie zna się na gotowaniu. Przyrządził dwie potrawy meksykańskie zupełnie nie mając o nich pojęcia. Były niesmaczne, źle przyprawione, a wspomniany sos serowy to już kompletna porażka. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś przyjdę do Loftu, szkoda mi 20 zł na lunch, kiedy mogę przyjść do genialnej Banjaluki, w której nawet tak prostackie danie jak zupa warzywna potrafi pozytywnie zaskoczyć (recenzja tutaj). Nie polecam.